i tak oto 2 dni temu stuknął nam już 24 tydzień z malutką w brzuchu :)
Dostaliśmy pierwszy prezent, od mojej Matki Chrzestnej. W skład pakieciku weszły:
ulotki dla Mamy i Bobasa :)
próbka oliwki
porcja żelaza
kawa zbożowa o smaku waniliowym
herbatka dla kobiet karmiących
butelka i smoczek Lovi Aktywne Ssanie
i
różowa czapeczka
I tak oto pierwszą rzeczą, którą otrzymała moja Córka jest RÓŻOWA czapeczka :)
Ta czapeczka budzi we mnie skrajne emocje. Jest taka malutka!
a) kurczę, rzeczywiście tam w środku jest dziecko
b) to dziecko za jakiś czas wyjdzie!!!
c) jak ja mam sobie poradzić z kimś, kto jest na tyle malutki, że jego główka zmieści się w tej czapusi? Jakim cudem mam ogarnąć tego Człowieczka, nie zrobić Mu krzywdy, nauczyć wszystkiego co powinien wiedzieć, pokazać świat od najlepszej strony, dać szansę na dobre życie, nauczyć odróżniać dobre od złego, pokazać, co to znaczy kochać i dbać o drugą osobę?
Im większy mój brzusio tym częściej mnie takie pytania nachodzą. Jak ja, która dopiero co wyszła z rodzinnego domu, mam być MAMĄ dla takiego Maluszka? Moja rola kompletnie się zmieni. Teraz to JA będę tą osobą, której znajomi czy ktokolwiek podaje moje dziecko gdy zacznie im płakać na rękach z miną 'ratunku, ja nic nie zrobiłem, ona po prostu zaczęła płakać!' To do mnie Malutka będzie przychodzić, gdy w nocy obudzi ją koszmar, zbije sobie kolano, podrze rajstopy, stłucze szklankę. To za moimi nogami będzie się chować gdy zawstydzi się jakiegoś naszego znajomego czy krewnego, to do mnie będzie uciekać z głośnym lub cichym 'Mama ratuj'. To w moich ramionach będzie się uspokajać i szukać bezpieczeństwa.
Jak ogarnąć ten ogrom, ukryty w tak maleńkim człowieczku?