czwartek, 11 kwietnia 2013

24 tydzień

i tak oto 2 dni temu stuknął nam już 24 tydzień z malutką w brzuchu :)
Dostaliśmy pierwszy prezent, od mojej Matki Chrzestnej. W skład pakieciku weszły: 
ulotki dla Mamy i Bobasa :)
próbka oliwki
porcja żelaza
kawa zbożowa o smaku waniliowym
herbatka dla kobiet karmiących

butelka i smoczek Lovi Aktywne Ssanie
różowa czapeczka

I tak oto pierwszą rzeczą, którą otrzymała moja Córka jest RÓŻOWA czapeczka :)

Ta czapeczka budzi we mnie skrajne emocje. Jest taka malutka!
a) kurczę, rzeczywiście tam w środku jest dziecko
b) to dziecko za jakiś czas wyjdzie!!!
c) jak ja mam sobie poradzić z kimś, kto jest na tyle malutki, że jego główka zmieści się w tej czapusi? Jakim cudem mam ogarnąć tego Człowieczka, nie zrobić Mu krzywdy, nauczyć wszystkiego co powinien wiedzieć, pokazać świat od najlepszej strony, dać szansę na dobre życie, nauczyć odróżniać dobre od złego, pokazać, co to znaczy kochać i dbać o drugą osobę?

Im większy mój brzusio tym częściej mnie takie pytania nachodzą. Jak ja, która dopiero co wyszła z rodzinnego domu, mam być MAMĄ dla takiego Maluszka? Moja rola kompletnie się zmieni. Teraz to JA będę tą osobą, której znajomi czy ktokolwiek podaje moje dziecko gdy zacznie im płakać na rękach z miną 'ratunku, ja nic nie zrobiłem, ona po prostu zaczęła płakać!' To do mnie Malutka będzie przychodzić, gdy w nocy obudzi ją koszmar, zbije sobie kolano, podrze rajstopy, stłucze szklankę. To za moimi nogami będzie się chować gdy zawstydzi się jakiegoś naszego znajomego czy krewnego, to do mnie będzie uciekać z głośnym lub cichym 'Mama ratuj'. To w moich ramionach będzie się uspokajać i szukać bezpieczeństwa.

Jak ogarnąć ten ogrom, ukryty w tak maleńkim człowieczku?

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Śnieżycowo

Choć to już Lany Poniedziałek 
wszystkim Mamom i nie tylko życzę wspaniałych Świąt, 
żadnych rewolucji jedzeniowych, grzecznych dzieci, przyjemnych kopniaków, 
dużo zdrowia, spokoju i cierpliwości, 
taniej wyprawki, okazji na Allegro, 
szybkich porodów 
i dużo dużo miłości :)

czwartek, 28 marca 2013

kolejne USG

Wczoraj byłam na trzecim już USG, następne dopiero pod koniec ciąży :(

I oficjalnie, będzie WIKTORIA!!!
Cały wieczór uśmiech nie schodził mi z twarzy, śmiałam się do siebie na głos w sklepie, a niech ludzie myślą sobie co chcą :D Będziemy mieć naszą małą Laleczkę :)

Rozkopała się konkretnie jak siedziałam w poczekalni, aż mnie to rozśmieszało :) śmieszny dzień wczoraj miałam :) a na samym USG tak śmiesznie machała nóżkami, że ledwo się powstrzymywałam od śmiechu, żeby panu doktorowi jeszcze bardziej nie utrudniać zadania :D

Więc chyba nie muszę (a co tam, muszę:) ) dodawać, że jestem przeszczęśliwa :D Malutka rośnie zdrowo, jest Wiktorią, naszym Zwycięstwem i to jest najważniejsze :) Moja reakcja była tym silniejsza, że lekarz przy poprzednim badaniu podejrzewał chłopca, ale ciężko coś dopatrzeć przy wyprostowanych nóżkach. Zaczęłam już się nawet nastawiać na Sergiusza, a tu taka niespodzianka na Święta! :)

A poza tym - brzusio rośnie i zaczyna być widoczny, na studiach dwie sytuacje, jedna mnie rozśmieszyła totalnie:

Jesteśmy na zajęciach, parę osób wtajemniczonych, parę nie, i mamy o czymś rozmawiać, ale zeszło na jedzenie. Mówię do kolegi "Jak ja ci powiem na co ja mam ochotę to nie ogarniesz po prostu" na co On "Co, ogórek z dżemem?;)" i moje fuj ble i tym podobne przekomarzanie, koleżanka tak patrzy, "O co Wam chodzi z tymi ogórkami z dżemem? Ty (że ja) w ciąży jesteś czy co?" a ja na to "No tak:)" jej szok i wyraz twarzy były bezcenne :D i zaraz 'A ja myślałam że tylko tak usiadłaś i Ci się tak brzuch ułożył..." ale mnie rozbawiła dziewczyna równo swoim zdziwieniem :D

Druga: wczoraj rozmawiam z koleżanką, nie-wtajemniczoną i zeszło na to jak piekielnie gorąco jest na tym naszym wydziale i ona mówi "a w czerwcu przecież co będzie... a właśnie, będziesz jeszcze z nami w czerwcu? Na kiedy masz termin?" I tym razem moje tyci zaskoczenie, mówię, że sierpień  i pytam czy już się rozniosło za sprawą koleżanki na co ona "że jest kobietą i coś tam widzi;)" tak więc, po Świętach spodziewam się wysypu spojrzeń na mój piękny brzuszek :D

Ale, póki co - żadnych problemów ze skórą, JESZCZE żadnych rozstępów, przebarwień i tego typu atrakcji. A i przytyłam od początku lutego 2,5 kg. Rosnę:)

wtorek, 19 marca 2013

prawie wiosna

Tylko ja się pytam, gdzie ta wiosna, skoro a oknem sypie śnieg? i to od wczoraj?! Wszelkie źródła donoszą, że w czwartek zaczynamy wiosnę, a coś jej się niezbyt spieszy żeby już w końcu przyjść :( Niech już będzie zielono i świeżo!

Z tej wiosennej radości w ostatni weekend miałam manię sprzątania (słoneczko świeciło) - efekt: wreszcie!!! ogarnięta szafa (w powiedzmy 95% - brakuje kilku wieszaków) kupione żelazko (moje śliczności... tylko mi cholera jeszcze deski do prasowania potrzeba, bo przecież nie będę się po podłodze kulać), 2 prania, pozamiatana i umyta podłoga, upieczone ciasto. Jak na mój ostatni nastrój do robienia czegokolwiek muszę przyznać, że były to produktywne dni :)

Właśnie zaliczamy 21 tydzień :)
TicTac sobie spokojnie rośnie, od czasu do czasu da o sobie znać mocniejszym lub słabszym kopniakiem ;) nie sądziłam że to może aż tak rozpraszać (zwłaszcza podczas pracy przy kompie). Brzusio zaczyna już być widoczny, spodziewam się niedługo dziwnych spojrzeń na studiach... ale co tam :) grunt, żeby Maluch był zdrowy, z resztą sobie poradzimy. Muszę w końcu kupić sobie miarkę, bo nie mam pojęcia ile mi cm w brzuchu przybywa, prawie 3 tygodnie temu było 84, ale nie wiem z czym startowałam ani jak to się zmieniło

Ostatni hit mojej diety - zjedzona czekolada, po czym zagryziona świeżym ogóreczkiem <mniam> muszę coś zrobić z moją dietą, bo właśnie wcinam ciasto w ramach śniadania... :)

piątek, 15 marca 2013

Połóweczka

I nie wiedzieć kiedy minęło 20 tygodni mojego nowego stanu. Czekam na wizytę do pana doktora, w końcu dowiem się ile przytyłam przez ten cały miesiąc :)
W środę w końcu udało nam się zaliczyć porządne USG. TicTac waży całe 362 gramy i wszelkie wymiary ma w normie :) Na podstawie tego co powiedział pan doktor śmiem twierdzić, że moje dziecko jest tak wyluzowane, że nie można mieć najmniejszych wątpliwości co do tego kto jest jego Ojcem, a mianowicie, gdy pan doktor próbował podejrzeć jakiej płci jest to dziecię, to Maluch się rozsiadł z wyprostowanymi nóżkami (w mojej głowie należy do tego dodać: okularki przeciwsłoneczne i drink z palemką), spojrzał z nad tych swoich okularków i 'Czego wy mi tu przeszkadzacie, nie widać, że serial oglądam?' :)
Tak więc mamy się zgłosić za jakieś 2 tygodnie, może wtedy Łaskawca zmieni zdanie i zdecyduje, czyli woli żeby do niego mówić 'Brzuchu, Maluchu, Łobuzie, Juniorze' czy też żeby ładnie określić - Wiktorio lub też Sergiuszu :)

Chwilę mnie tu nie było, a wszystko przez paskudne przeziębienie które mnie postanowiło dopaść. Lekarz u którego byłam był tak zszokowany widokiem ciężarnej studentki że aż bał się dać mi jakiekolwiek lekarstwo <załamka> i tak się leczyłam syropem z cebuli, herbatą z sokiem malinowym, mlekiem z miodem, aż do soboty, podczas której stwierdziliśmy że mój kaszel jest tak wspaniały, że czas na konkretne działania. I tak w domu zawitał syrop Prenalen - słodkie to jak diabli, ale chyba pomogło, bo wreszcie w środę wróciłam do rzeczywistości (po tygodniu siedzenia w domu).

Brzuszątko powoli zaczyna się ujawniać społeczeństwu, chociaż nikt jeszcze nic nie mówi ani spojrzeniami podejrzeliwymi nie rzuca. i co ważniejsze! 
8 Marca TicTac postanowił w końcu dać o sobie znać i zaczął kopać!!
raz rano chyba nawet dostałam z główki. Dziwne uczucie, jak takie coś (ktoś) ci się przewraca w środku albo zasadza kopniaka... Ale na szczęście na razie jeszcze nie sa to tak mocne kopniaki żeby mnie budziły lub nie pozwalały zasnąć :)

Zdjęć Malucha niestety nie mogę pokazać, bo brak skanera i w ogóle działającego urządzenia drukującego... :(

Przed nami poważne zakupy - po pralce kolej na odkurzacz i żelazko :D

poniedziałek, 4 marca 2013

Zakupy :)


Mamy pralkę :)!!!
Starą w końcu teściowie mogli zabrać (nie żebym coś do niej miała - działała ok, tylko wreszcie Teściowa nie będzie musiała na ręcznym jechać)

Oto i Ona:
http://www.ceneo.pl/17736995

I jak na złość, nie ma nic do prania :( a tak strasznie chciałabym te wszystkie programy wypróbować :) tak, podejrzewam że to kolejny napad 'wicia gniazda' :)

A w tym tygodniu kupujemy jeszcze odkurzacz, żelazko, deskę do prasowania, a z takich mniejszych rzeczy do brakuje mi porządnej wielkości deski do krojenia i pucharków do lodów. Jak można nie mieć pucharków do lodów?! :D

Next week mamy kolejne USG ;) nie mogę się doczekać :)

piątek, 1 marca 2013

"A Ty znowu schudłaś!"


Trwamy dzielnie w 18 tygodniu :)
Nie wiem co prawda, ile mierzyłam przed ciążą, ale teraz w brzuszku mam 84cm - jakiejś różnicy nie można jeszcze się dopatrzyć :) Chociaż, we wtorek mój Mężuś i jego siostrzenica stwierdzili, że w sumie to tak jakby, może, jakby się dokładnie przyjrzeć, to ewentualnie można by się dopatrzyć, jak wiedzieć czego szukać :) Jak to pięknie ujmują: 'Wywaliło Ci brzucho jakbyś nie wiadomo ile zjadła' :) Młoda dodała do tego, że mam takie charakterystyczne wygięcie w plecach. Pół następnego dnia się gimnastykowałam przez wszelkimi dostępnymi lustrami żeby raz potwierdzać a za chwilę negować w zupełności te pomówienia :)

Co ciekawsze, następnego dnia Mężulek stwierdził 'Dziś już nie jesteś taka wywalona.' Jakiś czas po obiedzie zmienił zdanie... A wczoraj stanęliśmy na 'Chyba Cię już tak na stałe wywaliło...' :) Fakt, cały poprzedni tydzień chodziłam w raczej luźnych bluzkach, a te ostatnie zakładałam takie bardziej przylegające. Ale żebym w lustrze widziała jakąś wielką różnicę, to nie powiem. A to już 18 tydzień! Prawie połowa! Nie wierzę, tak szybko to leci. Tydzień za tygodniem po prostu mija mi gdzieś obok i ledwo je w tym moim ferworze zajęć wszelakich dostrzegam.

Zauważyłam kolejną nową rzecz - każdy kto wie, że jestem w ciąży, a chwilę mnie nie widział, na dzień dobry patrzy nie mi w oczy, tylko na brzuch. Założę się, że w głowie ma tylko 'widać, czy nie widać, o to jest pytanie?' Dziś spotkałam długo nie widzianą Ciocię (oczywiście świetnie zorientowaną w sytuacji) i pierwsze co to look na brzucho (fakt, że byłyśmy na ulicy i ja w zimowym płaszczu  chyba nie ułatwił zadania wypatrzenia dowodu 'zbrodni'). A jak nic nie można było zobaczyć, to przynajmniej pogłaskać można. Już podczas matury i później kolejnych ciąż w rodzinie pomyślałam sobie 'jak ja będę w ciąży i wszyscy będą tak chcieli mnie po brzuchu macać to chyba im wszystkim nogi powyrywam' :)

Chyba w efekcie zacznę chodzić po jakimś czasie w takiej koszulce: :)

http://www.mamazboy.com/produkt/11/1/all/top-ciazowy-z-napisem

A dziś z kolei, gdy wpadłam w ostatniej chwili przed zajęciami na wydział i zrzuciłam kurtkę, nieświadoma niczego koleżanka zakrzyknęła "A Ty znowu schudłaś" Moja reakcja "Tak, chudnę w oczach". Jakoś nie mam potrzeby każdemu z nich osobno meldować "Tak, jestem w ciąży. Tak, dam sobie radę. Nie, nie biorę dziekanki w przyszłym roku. Nie, nie rzygam jak kot." I tak wszyscy już niedługo (teraz to chyba naprawdę niedługo) zobaczą. I będą się gapić na brzuch. Jakoś to gapienie przeżyję, w końcu, jak to zostało stwierdzone już wcześniej: A) "pierwsze dziecko filologii"; B) "jesteś mężatką więc Ci wolno, już mi tu nowe jednostki społeczne robić!"  Oba zdania wypowiedziane przez koleżanki w momencie, gdy trwało rozkminianie czemu jestem taka zmęczona i śpię na zajęciach a mówię że w nocy śpię jak zabita. Tamtego dnia byłam już po zrobionym teście, czekałam jeszcze na potwierdzenie od lekarza, jednak nie czułam potrzeby mówienia im tego:)

Co jakiś czas łapie mnie nastrój na oglądanie i przeglądanie różnych rzeczy, które będzie trzeba w końcu kupić. Na szczęście, łóżeczko już mamy właściwie wybrane:

http://www.drewex.com/asortyment_3-806,NOWOSC_Lozeczko-tapczanik_ZEBRA.html

Obojgu nam się podoba. Po pierwsze, wygląda na stabilne i nie ma kółek (jeździć po mieszkaniu nim nie planujemy, a stabilność jest dla nas pierwszorzędnej wagi). Po drugie, wyjmowane szczebelki, regulacja wysokości (norma). Po trzecie, jak Maluch już podrośnie to będziemy mogli bez większych problemów przerobić je na tapczanik, i tym sposobem posłuży kilka lat, zamiast roku czy półtora. No i kolory są przyjemne :) Cena też na pół-studencką kieszeń w sam raz ;)
Większego problemu spodziewamy się niestety przy wyborze wózka i chyba opcja "kupujemy 2" przeważy (jeden ciężki i stabilny, drugi taki żebym dała sobie z nim radę). Znajomi oferują pomoc i praktykę i do testowania wózków są gotowi pożyczyć 10-miesięczną córeczkę :)  Więc jestem pewna, że coś znajdziemy:)

Wreszcie wiosna zagląda przez okno! Next week myję okna! :)