piątek, 15 marca 2013

Połóweczka

I nie wiedzieć kiedy minęło 20 tygodni mojego nowego stanu. Czekam na wizytę do pana doktora, w końcu dowiem się ile przytyłam przez ten cały miesiąc :)
W środę w końcu udało nam się zaliczyć porządne USG. TicTac waży całe 362 gramy i wszelkie wymiary ma w normie :) Na podstawie tego co powiedział pan doktor śmiem twierdzić, że moje dziecko jest tak wyluzowane, że nie można mieć najmniejszych wątpliwości co do tego kto jest jego Ojcem, a mianowicie, gdy pan doktor próbował podejrzeć jakiej płci jest to dziecię, to Maluch się rozsiadł z wyprostowanymi nóżkami (w mojej głowie należy do tego dodać: okularki przeciwsłoneczne i drink z palemką), spojrzał z nad tych swoich okularków i 'Czego wy mi tu przeszkadzacie, nie widać, że serial oglądam?' :)
Tak więc mamy się zgłosić za jakieś 2 tygodnie, może wtedy Łaskawca zmieni zdanie i zdecyduje, czyli woli żeby do niego mówić 'Brzuchu, Maluchu, Łobuzie, Juniorze' czy też żeby ładnie określić - Wiktorio lub też Sergiuszu :)

Chwilę mnie tu nie było, a wszystko przez paskudne przeziębienie które mnie postanowiło dopaść. Lekarz u którego byłam był tak zszokowany widokiem ciężarnej studentki że aż bał się dać mi jakiekolwiek lekarstwo <załamka> i tak się leczyłam syropem z cebuli, herbatą z sokiem malinowym, mlekiem z miodem, aż do soboty, podczas której stwierdziliśmy że mój kaszel jest tak wspaniały, że czas na konkretne działania. I tak w domu zawitał syrop Prenalen - słodkie to jak diabli, ale chyba pomogło, bo wreszcie w środę wróciłam do rzeczywistości (po tygodniu siedzenia w domu).

Brzuszątko powoli zaczyna się ujawniać społeczeństwu, chociaż nikt jeszcze nic nie mówi ani spojrzeniami podejrzeliwymi nie rzuca. i co ważniejsze! 
8 Marca TicTac postanowił w końcu dać o sobie znać i zaczął kopać!!
raz rano chyba nawet dostałam z główki. Dziwne uczucie, jak takie coś (ktoś) ci się przewraca w środku albo zasadza kopniaka... Ale na szczęście na razie jeszcze nie sa to tak mocne kopniaki żeby mnie budziły lub nie pozwalały zasnąć :)

Zdjęć Malucha niestety nie mogę pokazać, bo brak skanera i w ogóle działającego urządzenia drukującego... :(

Przed nami poważne zakupy - po pralce kolej na odkurzacz i żelazko :D

2 komentarze:

  1. jeszcze trochę a będziemy swoje dzieci tulić:)))

    zapraszam do mnie:
    mama-w-uk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko żeby to 'trochę' nie wydawało się tak abstrakcyjnie odległe! :)

      Usuń